Czym jest Bure? [FRANCJA]

Wtorek 22 lutego 2018 roku, 6:15 rano. 15 wozów policyjnych wjeżdża do lasu Lejuc w pobliżu miejscowości Bure, nad drzewami latają drony i helikopter. Około 1500 uzbrojonych po zęby żandarmów aresztuje aktywistki.ów, niszczy budynki, przeprowadza uciążliwe kontrole i pozwala sobie na tradycyjną policyjną przemoc. Dlaczego stróżom prawa tak zależy na „wyczyszczeniu” tego miejsca?

W roku 1994 pojawiają się pierwsze plany – las we wschodniej Francji ma skrywać odpady nuklearne na głębokości 500 metrów pod ziemią. W roku 2006 mówi się już o rzekomym „laboratorium” geologicznym (po tym, jak wychodzi na jaw geotermalny potencjał regionu), a w 2016 rusza projekt Cigeo – już bez żadnej wzmianki o badaniach nad energią odnawialną – czyli faza przygotowawcza do budowy infrastruktury atomowego śmietnika, która na dobre ma ruszyć w 2019 roku. Wszystkim steruje Andra, czyli krajowa agencja do spraw odpadów radioaktywnych.

15 kilometrów kwadratowych (wcześniej mówiło się nawet o 30) przeznaczonych na budowę rozłożono pomiędzy 4 miejscowościami – Bure, Ribeaucourt, Bonnet i Mandres. Ogromna strefa przemysłowa, atom i 300 kilometrów betonowych pasaży – czy ktokolwiek chciałby mieszkać w sąsiedztwie czegoś takiego? Według władz francuskich oraz zaprzyjaźnionych prywatnych przedsiębiorców zapewne tak, bo w planach jest 25 tego typu miejsc w całym kraju.

Mieszkańcy i mieszkanki regionu mają jednak inne zdanie. „Las posadzono w 1732 roku, to część naszego dziedzictwa” – mówi jedna z osób mieszkająca w pobliżu. W 2015 roku, po tym, jak lokalna rada zagłosowała za projektem (7 głosów za, 4 przeciw) nie złożyli broni – 31 osób podpisało petycję o wycofanie decyzji. Pierwsze protesty zaczynają się niedługo potem.

Oczywiście można z łatwością zgadnąć, jak wiele obchodzi decydentów głos rządzonych mas. Rok później, w 2016, Andra zaczyna pierwsze prace, a w pobliżu placu budowy formuje się ZAD („Strefa Obrony”), czyli kolektyw aktywistek.ów sprzeciwiający się degradacji środowiska. Powstają pierwsze barykady, pomieszczenia mieszkalne (w tym nadziemne) i ogrody. Niedługo potem zaczynają się też akcje bezpośrednie będące odpowiedzią na coraz śmielsze poczynania Andry – sabotaż maszyn i niszczenie betonowych konstrukcji są na porządku dziennym. Budowane są wieże, z których można obserwować postęp prac. Oczywiście na miejscu jest też policja, ale ich choćby chwilowa nieobecność sprawia, że kolejne metry betonowego muru są systematycznie niszczone. Lipiec upływa pod znakiem ciężkich walk, a las jest na zmianę w rękach policjantów i aktywistek.ów.

W roku 2017 sprawa przebija się do debaty publicznej, a nad losem tak projektu atomowego, jak tamtejszej ZAD debatują sądy i trybunały. Potencjał geotermalny regionu jest coraz częściej podawany jako argument przeciwko zamysłom Andry. W końcu, w marcu, Sąd Administracyjny w Nancy uznaje, że las Lejuc nie będzie sprzedany Andrze do celów składowania odpadów radioaktywnych. ZAD przepełnia euforia, mówi się wprost o „zwycięstwie”. Krótko później, na fali nowych wyborów prezydenckich, na debacie antynuklearnej próbują wylansować się przeróżni politycy. Sprawa wydaje się zakończona.

Niestety w maju rozpoczyna się kolejny festiwal politycznej farsy – rada miejska w Mandres-en-Barrois w końcu zgadza się na sprzedaż lasu Lejuc Andrze, w zamian za inny las będący w posiadaniu agencji. Niedługo potem Sąd w Nancy orzeka jednak, że prace prowadzone przez Andrę od czasu negatywnej opinii sprzed roku były nielegalne, plany przesuwają się więc o kolejne kilka lat, a sprawa znów utyka w machinie prawniczej… W międzyczasie policyjne represje nie ustają, a rząd, między innymi z powodu silnego oporu w Bure, dozbraja morderców w mundurach dodatkowymi granatami (zamówienia idą w tysiące sztuk), których legalność jest poddawana w wątpliwość przez opinię publiczną po licznych obrażeniach, jedna osoba w wyniku wybuchu granatu miał poważne obrażenia stopy, na szczęście po długiej kuracji i przeszczepach – wyzdrowiał.

We wrześniu 2017, policja przeszukuje „Dom Oporu” w pobliżu Bure konfiskując kaski, maski gazowe oraz… marihuanę. Zbiera też materiał telefoniczny i informatyczny na temat aktywistek.ów. Jeden z lokalnych rolników zostaje skazany na dwa miesiące więzienia za pomoc przy demonstracji, na którą pożyczył swój traktor i przyczepę. Szczytem prześladowań jest ewikcja, która nastąpi pod koniec lutego.

Marzec 2018 upływa pod znakiem kolejnych politycznych obietnic – państwo francuskie łaskawie wspomina o „nowych debatach publicznych” na temat Bure oraz energii atomowej w ogóle. Konsultacje mają ruszyć jesienią. W kwietniu 2018, pomimo, wydawałoby się, ostatecznej ewikcji, kolejne grupy bojowniczek.ów są jednak wciąż obecne w pobliżu lasu. Mają miejsce starcia z policją, zatrzymania i kary – jedna osoba ma spędzić trzy miesiące w więzieniu za napaść na funkcjonariusza. W międzyczasie sąd odrzuca wniosek aktywistek.ów o przyjrzenie się kosztom inwestycji Andry. Kolejne szacowanie ma nastąpić dopiero w roku 2019.

Aktywistki.ści nie mają najmniejszego zamiaru składać broni. Pomimo ewikcji i fiaskom walki politycznej i prawnej przeciwko państwowej spółce, mobilizacja idzie pełną parą. Zajścia w ZAD NDDL w zachodniej Francji także rozgrzały emocje i pozwoliły na jeszcze większą aktywność w innych ZADach. Największą akcję zaplanowano na czerwiec tego roku (więcej info: http://16juin2018.info/).

Walka trwa!