Najpierw ekolodzy i przyrodnicy, potem kupcy, wreszcie zwykli mieszkańcy lubelskich dzielnic, którzy nie chcą by rozwój miasta polegał na zastępowaniu przyrody betonem – poszli na trudna wojnę z deweloperem i jego ratuszową koalicją.
Górki Czechowskie od lat 50-tych XX w. we wszelkich dokumentach planistycznych Lublina traktowane były jako teren o bardzo ważnych funkcjach ekologicznych. Oprócz zasysania i dotleniania mas powietrza z płaskowyżu nałęczowskiego, nad tymi początkowo ok. 150 hektarami łąk ziołorośli i roślin miododajnych powietrze się również aromatyzuje. Jest to też jeden z ostatnich w tej części Lubelszczyzny w naturalnym stanie zachowany system wąwozów lessowych wraz z suchymi dolinami, ze specyficzną, prawnie chronioną i cenną w skali ogólnopolskiej roślinnością kserotermiczną oraz ciekawą i w wielu przypadkach chronioną fauną związaną z takimi zbiorowiskami sucholubnymi i stepowymi.
Do końca ubiegłego wieku teren ten był we władaniu wojska. Od czasów przedwojennych Górki spełniały bowiem rolę poligonu wojskowego. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych, po zaprzestaniu wykorzystywania ich do celów militarnych, tereny te stały się miejscem uczęszczanym przez miłośników jazdy na quadach i motocyklach enduro, co – wespół z postępującą erozją – przyczyniło się do degradacji powierzchni na znacznej ich części, okalającej dawną strzelnicę. Ciągle jednak był to teren o wielkiej biologicznej różnorodności nie spotykanej nie tylko w miastach. Na początku lat 90-tych stwierdzono tam 221 gatunków roślin zielnych, w tym 168 leczniczych (!), a pośród nich także gatunki objęte ochroną. Naliczono też 44 gatunki drzew i krzewów, po kilkanaście gatunków mchów i porostów. Podobnie bogata okazała się tutejsza fauna ok. 100 (!) gatunków ptaków, wiele gatunków bezkręgowców w tym chronionych motyli, chrząszczy, pająków i trzmieli.
Oprócz walorów przyrodniczych i spełniania roli ważnego korytarza napowietrzającego miasto, Górki Czechowskie mają też nie zbadaną wystarczająco, a tragiczną historię z czasów wojen. Jej symbolami są krzyże upamiętniające tu poległych lub rozstrzelanych oraz pomnik ustawiony na południowym skraju lasku zasadzonego w czynie społecznym w latach 70-tych ub. wieku, odgradzającego kiedyś ul. Północną od poligonu i zabezpieczającego wąwozy na skraju Górek przed erozją. Pomnik postawiono w sąsiedztwie jednego z krzyży przed 20 laty. Upamiętnia on ofiary gestapowskich katowni, których egzekucji dokonywano gdzieś na Górkach. Drugi krzyż, poświęcony legionistom z pierwszej światowej wojny, położony jest w sąsiedztwie dawnej strzelnicy.
– pomnik pomordowanych na zamku
A teraz wróćmy do czasów współczesnych: pod koniec ub. wieku Agencja Mienia Wojskowego zdecydowała się dawny poligon sprzedać. To rodzi pierwsze protesty. Miasto, choć posiadało prawo pierwokupu, zrezygnowało z nabycia tego terenu. W 2000 roku trafił on w posiadanie spółki Echo Investment z Kielc. Ponad 100 ha terenu nabyła ona za ok. 12 mln złotych. Przyczyną tak niskiej ceny był fakt, że uchwalone w tym samym roku studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta przewidywało na tym terenie jedynie zieleń z możliwością, co najwyżej, zlokalizowania tu rekreacyjnej zabudowy terenowej. Dla porównania: w rok później za 2 hektarową działkę pod hipermarket, na skraju innej dzielnicy mieszkaniowej, TESCO zapłaciło ok. 10 mln zł.
W roku 2005 Rada Miasta uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego zezwalający na zabudowę kubaturową infrastrukturą usługową części terenów Echo Investment. Na 14 ha terenu możliwa stała się zabudowa usługowa, w tym na ok. 4 ha zabudowa infrastrukturą rekreacyjną terenową typu boisko, park linowy, plac zabaw itp. którym może towarzyszyć zabudowa w rodzaju toalet i szatni. Na jednej z trzech wysoczyzn (płasko szczytnych pagórków odgrodzonych od siebie dolinami) zapisano nawet możliwość towarzyszącej usługom zabudowy mieszkaniowej (ale tylko na obszarze ok. 1 ha). Wydawało się, że developer zyskał co chciał, jednak żadnej inwestycji nie rozpoczął, traktując tę wersję planu jako przyczółek w dalszych zabiegach o kolejne zmiany.
Kolejne kadencje Rady Miasta i prezydenckie to nowe podchody Echa do uzyskania dalszej zmiany w zapisach planów zagospodarowania, tak by spółka mogła tu zbudować hipermarkety. W 2007 roku w lobbing na jej rzecz zaangażował się znany lubelski polityk-skandalista z niechudym już portfelem Janusz Palikot. Najgłośniej protestowali wówczas lubelscy kupcy, zarzucając urzędującemu prezydentowi Adamowi Wasilewskiemu (uchwała w sprawie zmiany planu zagospodarowania była inicjatywą prezydenta, również z PO) złamanie obietnicy przedwyborczej o nie lokalizowaniu hipermarketów wewnątrz miasta. Sprawa zakończyła się konfliktem w lokalnej PO i odrzuceniem projektu zmiany planu. Ta klubowa dintojra wyszła przynajmniej Górkom na dobre… Echo formalnie wyrzuciło z poligonu motocyklistów, za którymi stał znany pasjonat sportów motorowych, uczestnik rajdu Paryż-Dakar, przedsiębiorca, a wtedy już także deweloper i… radny miejski, jeden ze sprzeciwiających się planom Echa – Dariusz Piątek, również z PO.
Następna ofensywa Echa została sprowokowana przez nowego prezydenta Krzysztofa Żuka (jakby się kto pytał: PO) i przewodniczącego Rady Miasta Piotra Kowalczyka (wówczas PiS, od 2012 Wspólny Lublin – koalicjant prezydenta Żuka) ogłoszeniem o konieczności powrotu do rozmów z Echo Investment. Wraca pomysł hipermarketu. Prezydent oczekuje, że w zamian za zgodę spółka sfinansuje przebudowę najbardziej koszmarnego w mieście skrzyżowania u podnóża Górek. Wkrótce prasa donosi, że sprawa Górek została rozstrzygnięta i przypieczętowana umową Ratusza z Echem. Teraz Rada powinna przyjąć zmiany w planie. Wracają jednak protesty. Sprzeciwia się Rada Kultury Przestrzeni. Protestują mieszkańcy, zawiązując Stowarzyszenie Obrony Górek Czechowskich, któremu patronuje znany obrońca przyrody, założyciel lubelskiego Ogrodu Botanicznego (także wielu rezerwatów i parków narodowych), sędziwy prof. Dominik Fijałkowski. Ale nie to robi wrażenie na władzach miasta aż nieoczekiwanie Echo wycofuje się z umowy. Spekulacjom i zamieszaniu łeb ucina prezydent Żuk mową godną ministra Becka: „Czy z Echem, czy bez Echa, przebudujemy to skrzyżowanie”. (Galeria na górkach czechowskich : Był milion procent, jest milczenie Echa)
Galeria Echo – Na brązowo wysoczyzny powyżej 200 m npm., rondo i zachodnia część kompleksu zajmują wylot głównego wąwozu
Tymczasem, rozpoczyna się przebudowa ulicy Poligonowej na zachodnim skraju Górek. Na północ od poligonu nowi właściciele lub nieznani sprawcy nawożą tony ziemi zasypując wyloty dolinek, niwelując malowniczy krajobraz jakby chcieli wylać tu wielkie lodowisko.
W 2016 roku ktoś załatwiając swoje sprawy w Urzędzie Miasta przypadkiem dowiaduje się o stanie prac nad nowym planem zagospodarowania – okazuje się, że do zabudowy przewidziano prawie wszystko, poza głównym wąwozem Wieść roznosi się po dzielnicy. Powstaje ruch sprzeciwu.
Wkrótce w prasie pojawia się informacja o sprzedaży Górek. Ich właścicielem staje się spółka TBV Investment, która nie kryje że chce tam budować mieszkania. Rzeczniczka prezydenta dzieli się radością z tego, że Górki stały się własnością lubelskiego przedsiębiorcy i będą miały szansę być „uporządkowane”, a prezydent Żuk osobiście roztacza wizję zabudowania 40% obszaru poligonu wieżowcami, blokami i zabudową jednorodzinną. Mija nieco ponad tydzień i przedstawiciele mieszkańców kładą na biurku prezydenta 1700 podpisów osób znanych z imienia i nazwiska, sprzeciwiających się zabudowie. Oczekiwanie na odpowiedź jest daremne. Sprzeciw zauważa regionalna prasa, Radio Lublin emituje reportaż, a TVP Info program interwencyjny z cyklu „To jest temat”. Po dwu miesiącach z inicjatywy stowarzyszenia dochodzi do zorganizowania konferencji „Górki Czechowskie jako element miejskiego ekosystemu Lublina”, z udziałem naukowców z lubelskich uczelni i przedstawicieli Rady Kultury Przestrzeni. Choć odbywa się ona w sali posiedzeń Rady Miasta lubelskiego ratusza prezydent nie zaszczyca jej swą obecnością. Z referatów wyłania się jasna konkluzja: Górki należy ochronić przed zabudową, tak jak i resztę terenów zielonych w mieście objętych specjalną strefą ekologiczną, która już została w ¼ zabudowana, mimo że miała być nienaruszalna!
Tymczasem rozpoczyna się przebudowa osławionego skrzyżowania. Przy tej okazji kilkumetrową warstwą ziemi i odpadów budowlanych zostaje zasypana strzelnica i jej okolice. Okazuje się też, że tworzony jest system drogowy jak dla pogrzebanego już projektu galerii Echo… W walkę z tym procederem aktywnie angażuje się przewodniczący rady dzielnicy z południa Czechowa, czemu przypisywana jest utrata przez niego tej funkcji. Mimo to obydwie dzielnicowe rady z Czechowa (administracyjnie dzielnica podzielona jest na Czechów Północny i Południowy) wzywają do publicznej debaty o Górkach. Dochodzi do niej pod koniec roku – znów bez obecności najważniejszej osoby we władzach miasta. Prezydent jest zdania, że na dyskusje przyjdzie czas gdy miejski plan zostanie wyłożony do publicznego wglądu. Najpierw jednak studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Miejskie plany zgodnie z ustawą nie mogą być z nim sprzeczne, a taki jest projekt miasta i dewelopera. Studium zostaje wyłożone, a jakże w najlepszym (dla niektórych) czasie dla zapowiadanych konsultacji: na początku wakacji ub. roku. Jak wyglądają te konsultacje? Władze miasta zapraszają mieszkańców do ratusza. Przewidziano jedno ogólnomiejskie spotkanie. Kiedy? Środowe popołudnie przed Bożym Ciałem. Społecznicy organizują pospolite ruszenie w wysyłaniu uwag – wpływa ich rekordowa ilość ok. 2000. Sprawia to, że Miasto poczuło się zobowiązane jednak do drugiego wyłożenia studium. Termin: pierwszy dzień wiosny 2018. Konsultacje znów w ratuszu. Jest postęp: nie jedno spotkanie, ale oprócz niego, po jednym dla kilku dzielnic. To dotyczące Czechowa bije rekord: kończy się po północy. Co jest tego przyczyną? Planiści nie uwzględnili żadnych uwag sprzeciwiających się zabudowie Górek (tylko w tej sprawie złożono ich ok. 900, a w wielu innych je uwzględniono). Jedyną zmianą jest wprowadzenie wąskiego pasa zieleni odgradzającego istniejące już osiedle TBV od nowych… Minął już termin na składanie kolejnych uwag do drugiego wyłożenia studium. Wiemy dziś, że prawdopodobnie wpłynęło ich tym razem 3 razy więcej. 19 czerwca tego roku, lublinianie dowiadują się o rekomendacjach zwołanego w sprawie smogu panelu obywatelskiego, którego uczestnicy w kilku rundach obrad zapoznawali się z dokumentami, warunkami, wyjaśnieniami specjalistów i urzędników, aby wskazać Ratuszowi konieczne działania. Władze miasta zobowiązały się, że wskazania panelu, przyjmą za wiążące. „60 sprawiedliwych”, wyłonionych losowo mieszkańców Lublina, zawiera w nich następujące zalecenie:” Pełna ochrona przed zabudową kubaturową całego obszaru Górek Czechowskich jako naturalnych płuc i filtra antysmogowego dzielnicy Czechów Południowy oraz innych części Lublina”. Ratusz odpowiada: „Ochrona terenu Górek Czechowskich przed pełną zabudową, proponowana w rekomendacjach nie jest możliwa do zrealizowania, ponieważ obszar ten jest już częściowo zabudowany.” Wyjaśnia dalej, że ma wobec tego terenu plany, których zmieniać nie zamierza…
W tle tych wszystkich wydarzeń trwa walka Dawida z Goliatem. Grono społeczników cierpliwie przekonuje bliższych i dalszych sąsiadów, że dawny poligon warty jest obrony. Mało kto życzyłby sobie osiedli na tym terenie, ale też wielu czuje się bezradnych wobec urzędniczo-biznesowego sojuszu. „Przecież oni już wszystko za nas zaplanowali i co my im zrobimy?” – słyszeli często – „Na pewno ktoś już wziął za to pieniądze i może już je wydał. Myślicie że się teraz wycofają? Przecież zbliżają się wybory, więc sponsorzy potrzebni są tym bardziej!” Obrońcy Górek – jak ich się nazywa już w mediach – wykonali wielka pracę, aby głosy zwątpienia zamieniać na głosy poparcia. Organizują spotkania, chadzają po festynach, parafialnych odpustach, organizują prasowe konferencje, przygotowują ulotki, pod szyldem akcji Gorki Czechowskie Wietrznie Zielone prowadza stronę facebookową, istnieje strona Stowarzyszenia Obrony Górek Czechowskich. Mozolnie merytorycznie komentują artykuły w necie, zmagając się z bez wątpienia zorganizowanym hejtem. Finansują swe przedsięwzięcia ze wzajemnych sąsiedzkich zbiórek, a od pewnego czasu także ze zbiórki internetowej. Zebrane 3,5 tysiąca wystarczyło na przygotowanie 4 stronicowej wkładki do dzielnicowej gazetki, która na te okoliczność ukazała się w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. Wiedzą już przecież, że raz przedstawić rzeczowych argumentów nie wystarczy. To nie jest łatwe gdy ma się przeciw sobie operująca milionami firmę, liczącego się reklamodawcę regionalnej prasy, grającego o możliwy kilkusetmilionowy zysk, z nieograniczonym wręcz – w porównaniu do zrzuty grupki zapaleńców – funduszem marketingowym. Na dodatek ten gracz ma też z wsparcie sędziego z ratusza, który już ogłosił że jego zwycięstwo będzie dobrodziejstwem dla całego miasta…
TBV początkowo przedstawia swój projekt jako EKO-dzielnicę. Ups… to wszak sugeruje zamieszkanie tu mnóstwa osób w osobnym kwartale miasta. Park brzmi lepiej. Zatrudnieni przez dewelopera ankieterzy pytają więc mieszkańców Czechowa o park. Piękny min. 60-hektarowy park w sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej… Nowoczesny, ogólnodostępny park po sąsiedzku? 70% jest za, a za uporządkowaniem Górek to nawet 73% ! W eleganckim wydanym na kredowanym papierze, magazynie TBV ustami innych profesorów nawołuje do porzucenia sporów ku pożytkowi ogólnemu, naturalnie. Nieopodal przebudowanego na koszt miasta skrzyżowania, o którym tak było głośno przy negocjacjach z poprzednim właścicielem większości poligonu, staje sporych rozmiarów bilbord, który głosi: „Tu powstaje park 700-lecia”. Na ulicach dzielnicy pojawiają się ludzie zbierający podpisy pod petycją domagającą się od władz miasta realizacji tej szczytnej inwestycji Komitet mieszkańców podpisany pod nią składa petycję do ratusza anonimowo (dane do wiadomości urzędu). W odróżnieniu od tej składanej przez sąsiadów Górek zostaje ona zarejestrowana na stronach miejskiego BIPu, a grupa radnych koalicji próbowała wprowadzić poparcie dla tejże do punktów obrad. Po drugim wyłożeniu projektu studium kampania reklamowa parku w wersji dewelopera rusza ze zdwojoną siłą, różnymi kanałami.
Lublin to dla nas ojczyzna i miasto z charakterem, którego tożsamość kształtowana była także dzięki specyficznemu położeniu na skraju krainy wąwozów lessowych, a Górki Czechowskie to ostatni taki półnaturalny obszar na jego terenie – tłumaczą obrońcy Górek. Jeśli dojdzie do całkowitego zdegradowania terenów Górek Czechowskich, Lublin bardzo szybko zacznie przypominać bezduszne wielkie miasta, w których pęd za karierą i posiadaniem będzie ważniejszy aniżeli jego naturalne walory, które – przy odrobinie chęci ze strony jego włodarzy – można zachować i zamienić w ogromny atut.
Lubelska wojna o dawny poligon trwa już 18 lat. Ostatnie dwa to działania najintensywniejsze. Członkowie inicjatywy Górki Czechowskie Wietrznie Zielone udowodnili, że nie poddadzą się łatwo, ale na ile jeszcze wystarczy im sił i zasobów?
ważniejsze linki: