Mieszkańcy miast narzekają na wysokie ceny żywności w sklepach, które są szczególnie dotkliwe dla ludzi biednych, których większość budżetu domowego pochłaniają wydatki na mieszkanie i żywność. Mało kto jednak wie, że za owoce i warzywa, które w sklepie kosztują kilka złotych z kilogram ich producenci — drobni rolnicy i sadownicy dostają grosze.
Niskie ceny skupu owoców nie pokrywają często nawet kosztów produkcji. Mieszkańcy wsi są w ciężkiej sytuacji, gdyż są zależni od dyktatu wielkich korporacji, które zmonopolizowały przetwórstwo i obrót żywnością. To one narzucają niskie ceny producentom. Supermarkety traktują dostawców z pozycji siły kupując duże partie towaru mocno zaniżają ceny, co jednak nie zawsze przekłada się na to ile płacimy w sklepie. W efekcie za jabłka, które sprzedawane są w dyskontach po 2-3 zł, producent dostaje 50 groszy.
Niskie ceny skupu utrzymują się pomimo nieurodzaju w Chinach, gdzie przymrozki spowodowały, że tamtejsze sady nie obrodziły i brakuje owoców. Zgodnie z dogmatami neoliberalnych ekonomistów niedobór owoców w takim wielkim kraju jak Chiny powinien spowodować wzrost cen. Jednak to nie następuje z powodu zmonopolizowania przetwórstwa przez wielkie korporacje, które narzucają nam wszystkim niesprawiedliwe ceny.
Dyktat wielkich
Jedynie wielcy producenci którzy mają ponad 50 ha sadów mogą wynegocjować dobre ceny na swoje owoce. Mniejsi sadownicy bankrutują. Tymczasem w Polsce 80% gospodarstw ma poniżej 5 ha. Dyktat cenowy powoduje koncentrację produkcji w rękach wielkich firm.
—Zeszły rok był bardzo dobry dla sadowników pomimo małej liczby towaru. Tylko że taki rok zdarza się raz na 5 lat. Czeka nas kolejne 5 lat wzrostu produkcji niskich cen i upadłości gospodarstw. Podobno już kilku sadowników się powiesiło — powiedział nam Adam, sadownik spod Warszawy.
Dla sadowników od lat sposobem na przetrwanie jest sprzedaż owoców i warzyw na bazarach w miastach. Jednak na przeszkodzie coraz częściej stoi antyspołeczna polityka samorządów. Deweloperzy wykupują działki i likwidują bazary. Hala Koszyki w Warszawie zamieniona została w luksusową galerię. Kupujmy zatem na tych bazarach, których jeszcze nie zamknięto. Jest to bowiem jednym ze sposobów na wspieranie producentów i działaniem przeciw wyzyskowi oraz złej polityce miast.
Producenci owoców protestują. 3 sierpnia odbyła się blokada zakładu przetwórczego w Kozietułach Nowych. W Kraśniku sadownicy pikietowali podczas wizyty premiera Matusza Morawieckiego. My – anarchistki i anarchiści chcemy wesprzeć ten protest. Sprawiedliwy handel to nasza wspólna sprawa. Wszystkie padamy ofiarą wyzysku przepłacamy za żywność w sklepach, podczas gdy jej producenci są okradani ze swojej pracy.
Niestety informacje o tych protestach nie docierają do wielu mieszkańców miast. Media prawicowe uprawiają propagandę sukcesu i zakłamują rzeczywistość, by wmówić mieszkańcom kraju, że polska pod rządami PiS nie ma żadnych problemów. Z kolei media liberalne wspierane przez wielkie korporacje zajęte są konstytucją i trybunałami i też nie chcą pokazywać jak naprawdę wygląda rynek spożywczy. Prawda o tym jak wygląda ten rynek jest to niezgodna z lansowaną przez nich polityką neoliberalną, która doprowadziła do złej sytuacji na wsi. Tym bardziej musimy dzisiaj wspierać protesty społeczne wszędzie i krzyczeć o tych problemach głośno.
Korporacje zawładnęły światem
Monopole to nie jest tylko problem Polski. Cały światowy sektor spożywczy został opanowany przez wielkie korporacje. Każdego dnia dochodzi do jakiejś fuzji lub przejęcia w wyniku czego mała firma z sektora przetwórstwa lub dystrybucji produktami spożywczymi zostaje wchłonięta przez jednego z kilku światowych gigantów takich jak Cargill, Mondelez, Monsanto, DuPont, Syngenta, Nestle, które doprowadzają na całym świecie rolników do ruiny i głodu a mieszkańcom miast narzucają wysokie ceny żywności. Badacze z Michigan State University po przeanalizowaniu wielu różnych działów branży spożywczej i rolnej odkryli że w każdej dziedzinie handlu żywnością 4 wielkie korporacje kontrolują 40% rynku a często więcej.
—Nawet jeśli ktoś jest dużym producentem to jest w pułapce systemu, który sprawia że trzeba być coraz większym lub zostanie się wykupionym przez większego konkurenta. W efekcie ludzie mają coraz mniej możliwości decydowania o tym co jedzą — zauważył dr. Philip Howard, który zbadał jak liberalne reformy narzucone wszystkim krajom kapitalistycznym doprowadziły do zmonopolizowania światowego rynku spożywczego oraz dostaw nasion i nawozów*.
Tragiczna sytuacja polskich sadowników jest jednym z wielu smutnych skutków globalizacji. Rządy zachodnich mocarstw od 40 lat prowadzą aktywną politykę, która wspiera wielkich miliarderów, którzy przejęli niemal cały sektor rolny na świecie.
Globalizacja budzi opór. Na przeciw monopolistom stają inicjatywy takie jak kooperatywy społeczne, bazary czy mikrobrowary. Ruch anarchistyczny od lat protestuje przeciw globalizacji i domaga się uspołecznienia gospodarki przetwórczej. Nie zgadzamy się na dyktat wielkich korporacji i będziemy wspierać drobnych rolników. My również organizujemy kooperatywy by ominąć pośrednictwo monopolistów. Będziemy wspierać protest sadowników oraz innych ludzi poszkodowanych przez globalny kapitalizm.
* P. Howard, Concentration and Power in the Food System: Who Controls What We Eat?